Klisze przechowuje się – wystawa fotografii Stefanii Gurdowej w Galerii Nierzeczywistej RSF

Zapraszamy na nie lada gratkę w naszej Galerii Nierzeczywistej, zwłaszcza dla tych, którzy kochają „starą fotografię”. 12 sierpnia 2016 r. o godz. 18:00 odbędzie się otwarcie wystawy „Klisze przechowuje się”, której autorką jest Stefania Gurdowa.
Wystawa prezentowana będzie do 1 września 2016 r.

plakat Stefania Gurdowa_malyy

„Przed dziewiętnastu laty na strychu jednej z kamienic w Dębicy znaleziono ponad tysiąc zniszczonych szklanych negatywów. Na większości widniały ekspresyjne portrety anonimowych osób, które mieszkały w okolicach Tarnowa w dwudziestoleciu międzywojennym.
Początkowo niewiele dało się także powiedzieć o autorce tych fotografii, choć jej nazwisko pojawia się na kliszach. Gdy jednak rozpoczęliśmy poszukiwania, z cienia zaczęła wyłaniać się postać niezwykła: samodzielna, konsekwentna, obdarzona talentem kobieta, która tworzyła arcydzieła z dala od wielkich centrów kultury, portretując „na zamówienie” sąsiadów: sklepikarzy, rzemieślników, chłopów, księży czy Żydów.
Stefania Gurdowa, z domu Czerny urodziła się w 1888 roku w Bochni. Jej ojciec był kapelmistrzem orkiestry salinarnej. Ona sama grała na cytrze. W Bochni, a potem we Lwowie uczyła się zawodu fotografa. W latach 1921-1937 prowadziła samodzielny zakład fotograficzny w Dębicy (przez pewien czas z filiami w Mielcu i Ropczycach). W tamtych czasach fakt, że kobiety podejmują się tego fachu, nie był wcale tak oczywisty. Tymczasem Gurdowa zatrudniała nawet pracowników – wśród nich Feliksa Adama Czelnego, który po 1945 roku miał zasłynąć dzięki dokumentacji fotograficznej zniszczonego Wrocławia.
Małżeństwo Stefanii z Kazimierzem Gurdą (właścicielem pierwszego w okolicy automobilu!) rozpadło się. Fotografka zabrała z domu jedynie córkę Zosię i pianino. Pod koniec lat 30. znalazła się na Śląsku. W okresie okupacji była pracownikiem najemnym we własnym zakładzie, zajętym przez Niemców. Gdy wojna się skończyła, córka zdecydowała się wyjechać do Francji.
Stefania Gurdowa postanowiła pozostać i po raz kolejny zacząć życie na nowo. Tym razem w Łodygowicach pod Żywcem. Przez kilkanaście lat opiekowała się wnuczką, zanim ta dołączyła do matki. I oczywiście otworzyła kolejny zakład fotograficzny. Ci, którzy byli wówczas jej klientami, dobrze pamiętają świeże kwiaty w jej wyziębionym, wynajętym mieszkanku-pracowni i… całoroczną choinkę, przy której lubiła fotografować dzieci.
Wybitna artystka zmarła w 1968 roku. Po jej śmierci zlikwidowano mieszkanie. Ogromne archiwum fotograficzne zostało wywiezione na śmietnik. Pozostał tylko ułomek twórczości. I pytanie, na które nie ma odpowiedzi: jak zbiór szklanych klisz znalazł się na strychu dębickiej kamienicy? Może była to świadoma decyzja Stefanii Gurdowej? Bo przecież jako odpowiedzialna profesjonalistka wiedziała dobrze, że „klisze przechowuje się”.
Tekst: Agnieszka Sabor
Kurator wystawy: Andrzej Kramarz

Wystawa została objęta honorowym patronatem Prezydenta Miasta Rzeszowa.

Partnerzy wystawy – Stowarzyszenie kulturalne Jarte, agencja reklamy Activ Media, restauracja Per Tutti,

Zapraszamy gorąco!
Warto spojrzeć na obrazy, które zostały tworzone w czasach, gdzie fotografia nie była medium tak rozpowszechnionym jak obecnie, a tym samym ich wartość ma inny wymiar.

stefania-gurdowa--cudowne-odkrycie-z-debicy (1)_Fundacja Imago Mundi

stefania-gurdowa--cudowne-odkrycie-z-debicy (2)_Fundacja Imago Mundi

stefania-gurdowa--cudowne-odkrycie-z-debicy_Fundacja Imago Mundi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.